czwartek, 12 kwietnia 2018

Kino hiszpańskie: "Jak zostać Katalonką"



Jak zostać Baskiem odkryło dla mnie hiszpańskie komedie. Wcześniej żyłam w jakimś dziwnym przeświadczeniu, że kino hiszpańskie to przede wszystkim kino grozy, dramaty i Luis Tosar. A okazuje się, że z Hiszpanami można się pośmiać. Głośno, szczerze.


Po Jak zostać Baskiem (cudny film, oglądajcie!), który gdy w końcu trafił do polskiej dystrybucji dostał beznadziejny tytuł Hiszpański temperament, przyszedł czas na Jak zostać Katalonką (reż. Emilio Martínez Lázaro), czyli historię dalszych losów Rafy z Sewilli (Dani Rovira) i Amai pochodzącej z Kraju Basków (Clara Lago).


scena z filmu


Fabuła ponownie opiera się na smaczkach związanych z różnicami pomiędzy mieszkańcami regionów Hiszpanii. Językowych, mentalnych, kulturowych, rozmaitych. By było bardziej ogniście, Amaia z Kraju Basków zamierza wyjść za mąż za Pau (Berto Romero) ekscentrycznego artystę z Katalonii. Co łączy obydwa regiony? Chęć uniezależnienia się od Hiszpanii! Nie zabraknie więc humoru związanego z tym tematem.

Jak zostać Katalonką to jednak przede wszystkim komedia romantyczna. Trwają gorączkowe przygotowania do katalońskiego ślubu. Nie wszyscy się jednak cieszą na myśl o tym małżeństwie.

Koldo (Karra Elejalde), ojciec przyszłej panny młodej, w akcie desperacji płynie z rodzinnych stron do Sewilli, by namówić Rafę do zawalczenia o dumną Baskijkę. Kto widział Jak zostać Baskiem, ten zapewne będzie zdziwiony takim obrotem spraw, bo gdy Amaia i Rafa byli przez jakiś czas razem, Koldo był daleki od zaakceptowania tego związku. Delikatnie rzecz ujmując. 

Teraz okazuje się, że lepszy zięć z Andaluzji niż hipster z Katalonii o separatystycznych skłonnościach. Tylko czy nie jest już za późno i czy aby na pewno warto drugi raz wchodzić do tej samej, dość rwącej rzeki?



scena z filmu

Jak zostać Katalonką wciąż bawi, choć zdecydowanie mniej niż wspomniana poprzedniczka. Jest barwnie, energicznie, ale poziom dowcipów leci na łeb, na szyję. Postaci są mocno przerysowane, wątki przesadzone i ten zabieg już powoli zaczyna boleć, a całość traci swój lekki, uroczy charakter. Wpisana w gatunek przewidywalność (której w pewnym stopniu udało się uniknąć w poprzedniej części), tym razem występuje, ale trzeba przyznać, że oglądając po prostu czeka się na takie, a nie inne zamknięcie wątków. A przynajmniej ja czekałam.

Sporo tu dowcipów sytuacyjnych, komicznych wpadek i zbiegów okoliczności, najczęściej opartych na różnicach kulturowych między bohaterami. Śmiejemy się ze stereotypów. Wątki katalońskie nie są jednak tak ciekawie skonstruowane jak baskijskie, a babci Pau (utrzymywana przez wnuka w przeświadczeniu, że Katalonia jest już niepodległym krajem; w tej roli Rosa Maria Sardà) brak takiej autentyczności jaka cechuje Koldo. Swoją drogą, to właśnie wątek Baska i zakochanej w nim Merche (Carmen Machi) dostarczał mi najwięcej radości w obydwu częściach. Oboje są cudnie barwni i rozczulający. A końcowa scena (ze znakiem drogowym) rozłożyła mnie na łopatki.

Niby więc się pośmiałam, ale oczekiwania, że kontynuacja utrzyma poziom Jak zostać Baskiem okazały się złudne. Jak zostać Katalonką nie ma tego wdzięku.

Film kręcono w Monells, niewielkiej miejscowości w prowincji Girona. Czy muszę dodawać, że chętnie bym się tam wybrała?


zwiastun filmu





6 komentarzy:

  1. Też nie lubię tytułu "Hiszpański temperament".W sumie to dopiero od jakiegoś miesiąca wiem,że tak ten film został przetłumaczony w wersji polskiej :3 Rzeczywiście ta część też bawi,ale poprzedniczka zdecydowanie lepsza :)Miłego wieczoru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę tego, że oglądasz w oryginale. :)
      Ale może za jakiś czas ja też będę. :)

      Usuń
  2. W takim razie zobaczę jak zostać Baskiem:)
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja lubię hiszpańskie kino, polecam

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...